W naszej kulturze panuje zarówno ideał kobiecej sylwetki jak
i męskiej. Bardzo uogólniając: idealne kobiety winny być szczupłe, mieć długie
nogi i uwydatniony biust, a mężczyźni wysportowani, wysocy i umięśnieni. Osoby
atrakcyjne są bardziej lubiane i przypisuje się im więcej pozytywnych cech
osobowości. Osobom nieatrakcyjnym przypisuje się natomiast cechy negatywne,
takie jak lenistwo, brak kontroli, nieumiarkowanie, niechlujstwo itp. Od
wczesnego dzieciństwa wpajają nam, że to co piękne jest dobre, a to co brzydkie
jest złe. Czy jednak ta sama zasada odnosi się do ludzi? Dlaczego oceniamy
książkę po okładce?
ZABURZENIA OBRAZU
CIAŁA U SPORTOWCÓW
Ciało kobiety uprawiającej sport, mocno różni się od
kreowanego kobiecego ideału. Być może to dlatego według badań prowadzonych w
USA i Norwegii wynika że od 15 do 20% elitarnych kobiet-sportowców stosowało
różnego rodzaju restrykcyjne środki, jak: głodówki, wymioty, środki
przeczyszczające. W grupie mężczyzn to jedynie 5-8%. Wskaźnik anoreksji wśród
sportowców jest wyższy niż w ogólnej populacji jednak w zdecydowanej większości
temat dotyczy głównie kobiet.
Wśród zawodniczek wysokiej rangi częściej występuje
anoreksja, w formie subklinicznego zaburzenia odżywiania – „anorexia
athletica”, gdzie spadek wagi nie jest tak drastyczny, za to lęk przed
przytyciem ogromny.
Kolejnym zaburzeniem tego typu wśród sportowców jest uzależnienie od ćwiczeń fizycznych, które wiąże się z poczuciem winy i niepokojem w sytuacji kiedy trening jest niemożliwy. Osoby takie często organizują całe swoje życie wokół treningów. Do zaprzestania ćwiczeń nie powstrzymuje ich ani choroba, ani kontuzja. To zaburzenie częściej zdarza się u mężczyzn (7,1%) niż u kobiet (3%).
Ostatnim zaburzeniem subklinicznym występującym u sportowców
jest dysmofia mięśniowa, która niesie za sobą nieuzasadniony lęk przed
posiadaniem niedostatecznej masy mięśniowej. Objawia się to w podobny sposób
jak u osób w przykładzie powyższym. Całe swoje życie koncentrują wokół
treningu, jednakże w tym wypadku dochodzą jeszcze sterydy. Zaburzenie to wiąże
się z neurotycznością i perfekcjonizmem, częściej występuje u mężczyzn niż u
kobiet.
Czy nadal uważasz, że wszyscy Twoi sportowi idole są w pełni
szczęśliwi i zadowoleni ze swojego ciała? Czy żyjesz w przeświadczeniu, że
pogoń za „ideałem”, nie niesie za sobą przykrych konsekwencji w sferze
psychicznej?
OBRAZ CIAŁA U
SPORTOWCÓW
Badania na gruncie polskim porównują samoocenę w aspekcie
własnego ciała studentów kierunków uniwersyteckich i Akademii Wychowania
Fizycznego. Wykazały, że pomimo iż studenci AWF byli istotnie bardziej
zadowoleni ze swojego ciała, mieli też dużo krytycznych zastrzeżeń odnośnie
poszczególnych części ciała. Apetyt więc rośnie w miarę jedzenia.
Jak pokazują rezultaty badań, uprawianie sportu w okresie
szkoły średniej wpływa na wyższe
poczucie kompetencji fizycznej, a także kontroli nad własnym życiem. Sport jednak nie wpływa bezpośrednio na
zadowolenie z ciała. Uprawianie sportu przez kobiety w szkole średniej wzmacnia
ich samoocenę w czasie studiów, ale jedynie wtedy gdy zmienną pośredniczącą
kompetencje akademickie, obraz ciała i męskość. Dodanie kompetencji fizycznych
jako mediatora powodowało negatywny efekt.
Przebadano grupę kobiet chodzącą na zajęcia FITNESS.
Uzyskiwały one niższe rezultaty w zadowoleniu z własnego ciała i wyższe
wskaźniki zaburzenia jedzenia, od gruby kobiet nie chodzących na tego typu
zajęcia. Zadziało się tak za sprawą uprzedmiotowiana ciała (postrzeganie
własnego ciała jako zbioru części ciała, przedmiotu). Badania wykazały, że wysoki
stopień samouprzedmiotowania związany jest z rodzajem odzieży zakładanej na
zajęcia – kobiety ubierające się w obcisłe, modne ubrania znacznie bardziej
poddają się samoobserwacji i nadzorowaniu własnego ciała. Kobiety oceniające swoje ciało jako bardzo
odbiegające od instruktora fitness, wykazywały większy lęk i obsadzały niżej
swoją atrakcyjność.
Największą samoocenę własnego ciała uzyskała grupa ćwicząca
rekreacyjnie, które nie mordują się na treningach, a więc nie są to osoby z
pierwszych stron magazynu Men’s Health
czy Shape.
Moim zdaniem, jeśli czujemy się nieatrakcyjnie w swoim
ciele, to w pierwszym odruchu oczywiście zdrowo jest podjąć aktywność fizyczną,
jednakże bez ułożenia sobie wszystkiego w głowie, ćwiczenia mogą wywołać u nas
dwie skrajne reakcje: Albo niewiele
wniosą do naszego życia, pochodzimy miesiąc na siłownie, a w nadchodzącej
przyszłości będziemy opłacać karnet siedząc na kanapie i jedząc pizzę,
przeświadczeni, że i tak „nigdy nie dorównamy tym co chodzą na siłownie już od lat”, albo popadniemy w
obsesje na punkcie swojego wyglądu - siłownia stanie się naszą świątynią, a
odżywka białkowa ulubionym drinkiem.
Wiedząc, że nie łatwo jest okiełznać i zrozumieć własną
psychikę, uważam że warto korzystać z różnej formy pomocy i wsparcia. Idąc na siłownie, odżałujmy trochę
oszczędności na trenera personalnego. Nie tylko dlatego, że zdecydowana
większość społeczeństwa zwyczajnie nie wie jak ćwiczyć i robi sobie krzywdę,
myśląc, że wszystko wie, ale dlatego, że warto jest mieć przy sobie kogoś kto
nas zmotywuje, powie miłe słowo i podbuduje naszą wartość. Odżałujmy część
oszczędności na wykwalifikowanego coacha, terapeutę czy psychologa. Każdy z nas
pełni podobną funkcję – chcemy wydobyć z ludzi ich wewnętrzny potencjał i
zasoby, które każdy z Was posiada, ale nieraz są tak głęboko zakopane pod
obawami i przekonaniami, że w walce sam na sam, nie są możliwe do uaktywnienia.
Przestań inwestować tylko w nowe samochody, iPhony, ubrania
, telewizory czy inne gadżety. Zacznij inwestować w siebie! Bądź uważny!
Więcej w temacie niedługo. Na kolejnych warsztatach, w nowym
projekcie. Coming soon!
(na podstawie własnych obserwacji i ciekawej literatury
„Ciało w dobie współczesności”)