„Próbowałem już wszystkiego i nie mogę schudnąć”
Ostatnio odbyłam rozmowę z moim partnerem, trenerem
personalnym, w której zastanawialiśmy
się „dlaczego niektórzy ludzie po prostu nie chudną?”. Teoretycznie wszystkie
warunki zewnętrzne wydają się być takie, jakie być powinny –trening w klubie
fitness i dieta redukcyjna z „Pani Domu”. I co? I nic. Waga stoi, hektolitry
potu się leją, frustracja rośnie, a motywacja maleje. Zaczynasz popadać w manię
prześladowczą codziennego ważenia, drastycznego obcinania „wszystkiemu winnych,
strasznych” węglowodanów. Dokładasz kilka chaotycznych, kompletnie źle
dobranych treningów, po których zakończeniu nie jesz nic, no bo przecież „chcesz
być szczuplejszy ”… W końcu okazuje się, że to wszystko na nic. Rezygnujesz z
walki o upragnioną sylwetkę i sięgasz po tysiąckroć odmawianą drożdżówkę, albo
i cztery. Znów tyjesz i po raz kolejny jesteś z siebie niezadowolony. Po pewnym
czasie powtarzasz podobną próbę, ale bez lepszych rezultatów i koło się zamyka…
W czym tkwi problem?
„CHCIAŁABYM SCHUDNĄĆ,
ALE MAM CHORĄ TARCZYCĘ”.
W niektórych przypadkach brak pożądanych efektów podczas
odchudzania może być spowodowany rozregulowanymi hormonami tarczycy. Niestety ostatnio
stało się to najlepszym i jedynym wytłumaczeniem dla tysiąca kobiet. Ja jestem
zdania, że leczona tarczyca nie powinna stwarzać problemów nie do rozwiązania.
Sama miałam kiedyś problemy z tym gruczołem, a i tak chudłam.
„PUŁAPKA W MAŁYCH ODSTĘPSTWACH”
Kolejnym powodem dla którego nie chudniesz może być to, że
czasami wydaje się tobie, że mało jesz, a w efekcie wcale tak nie jest.
Miałam kiedyś
klientkę, która nie mogła schudnąć. Z tego co zapisywała, jadła same zdrowe
rzeczy. Co zatem robiła źle? Potrafiła spożyć co najmniej 100g migdałów za
jednym posiedzeniem. „No przecież są zdrowe” – mówiła. Nie wiedziała tylko, że
każde 10 sztuk (mniej więcej 15g) ma już około 85kcal, nie wspominając o tym,
że cała jej przekąska zawierała prawie 600kcal, w tym 52gramy tłuszczu.
Ok, to był skrajny przypadek. Niektórzy są bardziej
subtelni. Dwie łyżeczki cukru do trzeciej kawy (+50kcal x 3), jedna malutka
pralinka, bo koleżanka w pracy miała urodziny (+70kcal), soczek pomarańczowy
jednodniowy, bo to „samo zdrowie” a ileż można pić tą wodę (+100kcal) i dwie
lampki czerwonego wina do wieczornej kolacji z mężem, bo przecież trzeba się
jakoś odprężyć po ciężkim dniu (+300kcal). I tak oto teoretycznie stosując się
do zaleceń dietetyka/trenera, wzbogaciliśmy naszą dietę redukcyjną lekką ręką o
jakieś 620 kcal.
Kochani. Oszukujecie w
ten sposób tylko siebie.
„TRENINGI KTÓRE
ROBISZ, NIE SĄ EFEKTYWNE”
Inną sprawą mogą być źle dobrane treningi. W poniedziałek
trzy godziny z Weisenberg na DVD, we wtorek Zumba, w środę ABS, w czwartek
Chodakowska, w piątek 5 godzin rowerów, w sobotę wpadnie jakiś CrossFit …
Wszystko powpychane gdzie się da, bez ładu i składu. Jeżeli chudniesz i
rzeźbisz się z takim „programem” to chyba tylko przez przypadek. Nie mówię, że konkretnie
wymienione przeze mnie jednostki treningowe są złe, ale jeżeli twój plan
treningowy to chaos, a ty nawet nie wiesz po co go realizujesz i jaki będzie jego
efekt, to nie tyle, że nie sięgniesz swojej wymarzonej „dociętej” sylwetki, ale
wręcz możesz zacząć nabierać wody przez zbyt dużą intensywność swoich workoutów.
Kolejny problem z tej samej kategorii, to też taki, że
jeżeli wierzysz w to co piszą kolorowe magazyny – „20 minut ćwiczeń, trzy razy
w tygodniu wystarczy, żeby wyglądać jak z okładki”, to możesz od razu
przeznaczyć te dwadzieścia minut na coś bardziej produktywnego. Nie chcę, abyś
myślał, że to krytykuję. Jestem zdania, że każda ilość dodatkowego ruchu to świetny
pomysł, ale nie oczekuj po kilkunastu minutach ćwiczeń, że osiągniesz
spektakularne efekty. Chyba, że z pomocą Photoshopa.
Kiedyś usłyszałam, że SWING kettlem to ćwiczenie, które jest
w stanie pięknie wyrzeźbić całe ciało. A czy artysta maluje obraz tylko jedną
farbą? Czasami wystarczy zatrzymać się na chwilę i przeanalizować informacje,
które do nas dochodzą. Wiele z nich nie ma po prostu sensu i są mocno
zafałszowane. Nie mówię, że każdy ma się znać na treningach, ale lepiej
wstrzymać się z kupnem kolejnego gadżetu w postaci np. sensora biegowego, który
wcale nie zmotywuje do częstszego biegania i przeznaczyć część swoich, na pewno
ciężko zarobionych pieniędzy na trenera personalnego. Uwierz, że warto, bo
inwestycja w siebie i swój rozwój to nigdy nie są stracone pieniądze.
A co jeżeli twoja dieta i treningi są na levelu PRO, a ty
nadal nie chudniesz?
„ODCHUDZANIE –
odchodzenie od chudości”
Problem polega na tym, że czasami „za bardzo chcemy”. Możesz
w to wierzyć lub nie, ale w podświadomości odchudzanie to tak jak zostało
wcześniej wspomniane w nagłówku - odchodzenie od chudości. Bardzo często tak
się dzieje, ponieważ cała twoja uwaga i wszystkie myśli, koncentrowane są na jedzeniu.
„Zjadłbym pączka, ale mi nie wolno”. A kto ci zabrania?
Słowo „niewolno” powoduje opór i chęć robienia na przekór. Inaczej brzmi
wypowiedź z pozycji siły: „Świadomie
postanawiam, decyduję i wybieram,
aby nie jeść pączków”, sugerując się z tyłu głowy tym, jak chcesz docelowo
wyglądać.
Nikt i nic nie zmusza
ciebie do trzymania diety. Jeżeli tylko chcesz, możesz w tym momencie wstać i
zjeść 20 drożdżówek. Naprawdę!
…Ale może warto się zastanowić skąd takowa ochota we tobie?
Czy oprócz fizycznego głodu, odczuwasz gdzieś w środku „głód emocjonalny”?
W procesie zmiany warto uzbroić się w cierpliwość. Nic co ma
w przyszłości być trwałe, nie przychodzi od razu. Jeżeli masz trzydziestkę na
karku, a dwadzieścia lat nie ruszałeś się w ogóle, to na jakiej podstawie
oczekujesz zmiany po dwóch miesiącach treningu? Ciało potrzebuje sporo czasu na
to, aby zmieniło swój skład (tkanka tłuszczowa vs. mięśnie).
Nie będę ciebie czarować, że magicznie FIT sylwetkę osiągnąć
można w kilka tygodni. To miesiące i lata
REGULARNYCH treningów. Na wszystko potrzebny jest CZAS i
SYSTEMATYCZNOŚĆ. W pierwszej kolejności
warto „zaprzyjaźniać się” ze swoimi celami i wyzwaniami. To droga do sukcesu powinna cieszyć, a nie tylko sukces sam w sobie.
Tym właśnie model Diet Coachingu różni się od tradycyjnego
modelu, czyli wizyty u dietetyka.
Kiedy idziesz specjalisty od spraw żywienia, to niewątpliwie
on jest ekspertem. Dietetyk narzuca ci swój sprawdzony gotowy program, a ty
jedyne co musisz zrobić to stosować się do niego. Nie mówię, że jest to zła
metoda, ponieważ sama rozpisuje jadłospisy, jednakże w przypadku osób mniej
wytrwałych i zmotywowanych, taka metoda po prostu nie działa.
Wyobraźmy sobie sytuacje, że pan X jest praworęczny. Nagle
ktoś z dnia na dzień nakazuje mu wszystkie codzienne czynności wykonywać lewą
ręką. Na pewno będzie w stanie zrobić większość z tych czynność, ale jestem
pewna, że nasz przypadek nie będzie czuł się komfortowo. Co więcej, gdy jego
frustracja osiągnie zenitu, najprawdopodobniej na nowo zacznie operować prawą
ręką, bez chęci powrotu do narzuconego mu wcześniej nowego wyzwania. Nie to
jednak jest najgorsze, bo każdy ma prawo do porażki i powrotu do strefy
komfortu. Problem polega na tym, że przez nagłą i drastyczna zmianę, Pan X nabył
związane z tym zdarzeniem negatywne przekonania i emocje, które w przyszłości mocno
utrudnią mu podjęcie kolejnej próby używania lewej ręki.
Można nauczyć się być oburęcznym, ale wszystko wymaga czasu
i cierpliwość. Tak jak wspomniałam wcześniej, adaptacja do zmiany to proces,
który powinniśmy zaakceptować i polubić, bo jest on wpisany w życie.
CZYM ZATEM JEST
COACHING?
Coaching to partnerska relacja pomiędzy Coach’em a Klientem,
opierająca się na zaufaniu i poufnych rozmowach. Temat i cele na sesje zawsze
przynosi klient. Coach powoli wprowadza go w nieodkryte dotąd obszary w jego
umyśle i podaje na tacy nowy punkt widzenia. Nie ważne czy są tematy typowo
związane z problematyką jedzenia, czy są to bardziej złożone sytuacje z życia
prywatnego i zawodowego. Wszystko i tak w niesamowity sposób łączy się ze sobą.
W dzisiejszych czasach bardzo trudno jest osiągnąć samemu
wewnętrzną harmonie, a to ona właśnie jest bardzo często kluczem do sukcesu.
Z każdej strony jesteśmy bombardowani nowymi i silnymi bodźcami w postaci szyldów,
różnego rodzaju reklam czy mitów rozpowiadanych przez ogół społeczeństwa. Dlatego
uważam, że do osiągnięcia wymarzonej sylwetki na lata i dobrego samopoczucia,
pomoc trenera personalnego a także Coach’a jest niezbędna.
Nie pozostaje mi nic innego, jak zaprosić cię na konsultację
:)
Agnieszka Wierciak International Certified Coach, Diet
Coach, Instruktor Fitness